Chociaż obostrzenia ciągle utrudniają nam tzw. „normalne” życie, to jeśli tylko człowiek chce dobra – Pan Bóg zawsze pomoże. Chcieliśmy coś dobrego, planując wspólny wypad na narty – wspomnienia potwierdzają że Bóg pobłogosławił, a nie tylko uwierzyli, ale zobaczyli Ci co byli.
Pierwszy cel to była nagroda dla LSO i DSM za poświęcenie i służbę. W czasie, gdy wielu ogarnia strach, a niektórzy zwyczajnie mają pretekst by nie chodzić do kościoła, oni nigdy nie zostawili Pana Boga i zawsze była zorganizowana posługa w czasie liturgii. Nie tylko w święta, ale i w dni zwykłe, organizowali posługę i nie zaniedbali formacji.
Drugi cel to budowanie wspólnoty. Gdy coraz częściej dostrzegamy indywidualizm i izolację, oni odważyli się być razem. Wzajemnie sobie posługiwali, od przygotowania posiłku, przez modlitwę, aż do wzajemnej pomocy w opanowaniu sztuki jazdy na nartach.
Trzeci cel to świadectwo wiary. Wspólna modlitwa, osobista kultura, czy chociażby nie wstydzenia się, że są z księdzem, zapewne dla wielu dzisiejszych krytykantów Kościoła, musiało być zaskoczeniem, a może i zawstydzeniem, że są jeszcze tacy młodzi, którzy tworzą żywą wspólnotę Kościoła.
Chcę na koniec podziękować rodzicom za zaufanie. W tak dziwnych czasach, odważyli się puścić dzieci na kilka dni bez osobistego dozoru. Również tym rodzicom i młodzieży dorosłej, że zechcieli pomóc w stworzeniu warunków, do takiego wypoczynku i uczenia się wielu zachowań potrzebnych w dorosłym życiu, którego nigdy nie nabierzemy, jeśli go nie zobaczymy u innych.
Bogu niech będzie chwała i dzięki!